Wisławy Szymborskiej osobiście nie znałam, jak większość z nas. Nie brałam udziału w loteryjkach, nie wymieniałam kilku zdań na ulicy lub przez telefon. Jak mieszka i żyje wiedziałam tylko z książek, artykułów, filmu Kolendy-Zaleskiej i jednego spotkania autorskiego, na którym byłam, ale to było tak dawno, że prawie niczego nie pamiętam. Wielka poetka istniała dla mnie tylko przez wiersze i nic się nie zmieniło. Dla mnie nie umarła, nie zamilkła. Nie będzie mi jej brakowało w moich czterech ścianach, bo mam jej tyle co wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu. Mogę ją spotykać tam gdzie dotąd, w tym samym miejscu tej samej półki. W każdej chwili mogę sięgnąć po jej wiersz. Może jakiś dotychczas niezauważony przemówi do mnie jutro albo pojutrze. Wiem na pewno: Szymborskiej nie będzie mi brakowało. Mimo to... żal.
niedziela, 5 lutego 2012
Szymborskiej nie będzie mi brakowało
Nigdy nie musiałam wkuwać, że "Szymborska wielką poetką jest". Oszczędna forma wierszy, przymrużenie oka, skojarzenia i zabawy słowne bardzo mi odpowiadały. Nawet nie pamiętam, który wiersz poznałam jako pierwszy. Mogę tylko przypuszczać, że była to "Pieśń o Ludwice Wawrzyńskiej", bo chyba był w kanonie lektur i trzeba było się go nauczyć na pamięć. Na zawsze zapamiętałam, że "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, mówię to wam ze swego nieznanego serca" (piszę z głowy, więc może coś pokręciłam). Potem już poszło. "Nic dwa razy się nie zdarza", piękne "Allegro ma non troppo" i kolejne wiersze, które akceptowałam bez zastrzeżeń. Wszystkie były dla mnie odkryciem, choć jedne lubiłam bardziej, inne mniej. Do niektórych nie wracałam, inne chodziły mi po głowie miesiącami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo fajne spostrzeżenie. Co racja to racja - swoimi wierszami przedłużyła sobie życie, mam nadzieję, że jeszcze wiele pokoleń będzie miało okazję poznawać ją w szkołach. "Nic dwa razy się nie zdarza" jest zdecydowanie moim ulubionym.
OdpowiedzUsuń