Bohaterką każdej z kilkudziesięciu prac Romy Klintosz jest Troda. Troda to imię, które nie istnieje. Istnieje jednak Ona - kobieta: Troda w sukni ślubnej, Troda w oknie, Troda pod piecem, Troda z kulami, Troda z podbitym okiem, Troda zamyślona,Troda prasująca, kąpiąca się czy odpoczywająca z lampką wina itd. - to nasze wcielenia. Codzienność i odświętność. Marzenia i realizm. Przeciwieństwa i dopełnienia. Smutek i śmiech. Emocje, emocje, emocje. Zastanawiałam się, czy to wystawa tylko dla kobiet, ale raczej nie. Myślę, że Troda mówi może nawet głównie do mężczyzn: "Zobacz mnie, jestem taka, jaka jestem, ale jestem".
![]() |
Od lewej: Krystyna Stroynowska, Maciej Narkun, Roma Klintosz |
Dopełnieniem wystawy były zdjęcia Macieja Narkuna (fotomanipulacje - jak sam je nazwał, w większości inspirowane obrazami Romy Klintosz) oraz komentarze poetyckie Krystyny Stroynowskiej.
![]() |
fot. Wiesław Leszczyński |
![]() |
fot. Wiesław Leszczyński |
I jeszcze koncert w wykonaniu trójki młodych muzyków (braci Stroynowskich oraz Olka Narkuna) w otoczeniu tych pięknych obrazów.
Wszystko razem prawdziwa uczta dla ducha. A możliwość porozmawiania choć chwilę z artystami, którzy byli na wyciągnięcie ręki - bezcenna. Mam nadzieję, że to wspomnienie zostanie ze mną bardzo, bardzo długo. W końcu ja też jestem Troda:)
Właściwie inaczej: jesteśmy Trody. Wszystkie:)